piątek, 7 listopada 2014

Opowiadanie, Część 9.

                    Zaczęła go całować.Harry to odwzajemnił. Stali tak przez chwilę na środku korytarza wejściowego, telewizor był bardzo głośno włączony, nic nie było słychać. Nagle drzwi się zaczęły otwierać, oni jednak tego nie słyszeli przez telewizor,  i weszła mama Łucji i Harrego.
Spojrzały na nich ipowiedziały:
- Dobry wieczór!!
        Wystraszyli się i speszonym głosem powiedzieli:
-Dobry, dobry...-
   Łucja poszła szybko na górę, Harry zaczął sprzątać w salonie.
-Widzę, że za szybko przyszłyśmy co? Nie pesz się tak.- powiedziała mama Harrego- Udały się urodziny?
-A weź...- odpowiedział i poszedł do góry. Łucja siedziała w pokoju na swoim dywanie. Harry wszedł i usiadł obok niej: 
-Mieli przyjść o 22, tak przyszły...= powiedziała zdenerwowana.
-Mówiły, że tak przyjdą...-
-No, jest 20:30, a nie 22!- krzyknęła - Wyjdź stąd, chcę być sama! Idź stąd! -
       Krzyknęła tak głośno, że przybiegła jej mama. Wypchnęła go za drzwi i trzasnęła nimi.
- Nie martw się, przejdzie jej- powiedziała mama Łucji.
-Ale, ale ja jej coś obiecałem, ona mi uwierzyła i... skłamałem!- Harry nie mógł znieść tego, że tak się stało. Jej mama weszła do pokoju córki. Zobaczyła ją płaczącą na łóżku. 
-Co się stało? Czemu go wyrzuciłaś? Czemu on płacze?
-On płacze?... o jeju, co ja zrobiłam...
-Powiedz co się stało?
-Bo on powiedział, że będziecie o 22 w domu i wy przyszłyście wcześniej...
-Ale to nie jego wina. Miałyśmy być o 22, ale szybciej wszystko załatwiłyśmy. Powinnaś go przeprosić.
-Teraz, teraz to mnie nie będzie chciał słuchać...
-On obwiniał siebie za to, że przyszłyśmy wcześniej, wybaczy ci na pewno, ale idź do niego.
       Poszła, zobaczyła go siedzącego na łóżku ze spuszczoną głową.
-Bo ja... Ja chciałam Cię przeprosić. Wiem, że to nie twoja wina. Przepraszam.- Usiadła obok niego i chwyciła go za rękę. Nic nie powiedział, po prostu ją przytulił. Harry nie mógł wytrzymać 5 minut kłótni z Łucją. Położyli się obok siebie na łóżku i tak zasnęli, nikt ich nie budził. Nie spodziewali się tego co rano zobaczyli.
       Rano, jak zawsze co weekend zeszli na dół, żeby zjeść śniadanie. dzisiaj jednak na dole zastali coś innego, było to wielkie kartonowe pudło na środku salonu. Lekko co jakiś czas się ruszało. Za drzwi wyszedł tata Łucji i powiedział:
- Otwórz je Łucja.
-Ale czemu?
-Bo to jest coś dla ciebie.
     Łucja podeszła do pudła, a ono nagle się poruszyło. Odskoczyła od niego. Podeszła znów i podniosła jedną część pudełka,po chwili karton się przewrócił i z środka wyskoczyła mała puchata kulka. Miała biało-szary kolor. Spojrzała się na Łucję i podeszła do niej.Łucja dostała małego psa husky.



 *****************************************************
Dziękuję za przeczytanie ;*
Nie udało się mi napisać 7 części o Turcji, byłam chora...
Jeśli się spodobało to skomentuj ;*

2 komentarze: