niedziela, 31 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 4 "Św. Mikołaj i Turcja?"

                              Śniadanie zjedzone i zaraz po nim jak codziennie zeszliśmy do lobby, dzisiaj pierwszy przystanek - Patara. Miasto w którym urodził się św. Mikołaj. Przydrożne kramy wypełnione były małymi mikołajkami. Zobaczyliśmy świątynię i grób św. Mikołaja.

            Potem pojechaliśmy do starożytnego miasta Xanthos, miejsca wykopalisk archeologicznych.

Następnym punktem na liście było miasto Letoon, które swą nazwę zawdzięcza świątyni Leto.

Kolejne miejsce - Tlos. Kolejne wykopaliska archeologiczne i kolejna historia miasta zaczynająca się ok. 2000 r. p.n.e. Zwiedzaliśmy tam akropol, teatr, boisko sportowe oraz termy z ok. II w. p.n.e.

Ostatnim punktem programu na liście jest wąwóz Saklikent, który ma długość 18 km. Udostępnione niestety jest tylko 6 km dla zwiedzających, a dalsze 2 km są dla osób trenujących wspinaczkę zawodową. Malownicze miejsce dla osób lubiących takie klimaty.










***********************************************
  Jak zwykle, Dziękuję za przeczytanie ;)
    I proszę o komentarze, które są dla mnie wielką motywacją ;*
  Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :) 



czwartek, 28 sierpnia 2014

Opowiadanie, Część 4.

                       To co zobaczyli było szokujące. Drzwi od domu były otwarte i całe od krwi. Kogo była ta krew? Kto jest lub był w domu? Co zrobił? -‎ te pytania chodziły po ich głowach. Harry podszedł do drzwi, na ziemi leżał nóż od krwi, na posadzce były zakrwawione ślady butów, prowadziły one po schodach w górę. Łucja stała cały czas w tym samym miejscu, bała się wejść do środka. Harry stwierdził, że wejdzie. Uważając na ślady butów poszedł do przodu. W domu była kompletna cisza, wydawało się, że nikogo nie ma, ale tylko na pierwszy rzut oka. Łucja podeszła do drzwi i powiedziała - Uważaj bo tam ktoś może nadal być.-. On zdawał sobie z tego sprawę, niestety nie był pewny czy woli znaleźć kogoś martwego czy włamywacza. Wszedł na schody. Łucja szybko do niego doszła. Schody jak i ściana były zakrwawione. Weszli razem do góry, ślady prowadziły do pokoju Łucji. Strach w oczach obydwojga przeszywał wszystko na co patrzyli. Poszli jednak w kierunku pokoju. Stanęli przed drzwiami, które były przymknięte. Nagle zostały kopnięcie przez Harrego. Łucja i on nie zauważyli, że cały czas trzymają się za ręce. Harry spojrzał do środka. Na łóżku leżała gruba koperta z napisem "Dla Łucji". Podniósł kopertę i podał jej. Otworzyła list w którym napisane było: 
"Mam nadzieję, że się przeraziłaś. Jeżeli chcesz wyjść całą będziesz musiała przynosić informacje..."
                         Tekst był napisany na komputerze. nie rozumieli, o jakie informacje chodziło? Dlaczego o niej? Musieli zadzwonić na policję i do rodziców Łucji.Dom został przez policję sprawdzony, zostały pobrane próbki i wzięty list do Łucji. Policja niestety kazała im się wyprowadzić, nie byliby tam bezpieczni. Tylko gdzie? Harry po chwili powiedział - Mogą państwo się do nas wprowadzić na ten czas. Mamy duży dom i kilka wolnych pokoi. Matką się zgodzi.- Mama Łucji pomyślała chwilę i się zgodziła. Po dwóch godzinach wszyscy byli spakowani i gotowi do "przeprowadzki". Pojechali do domu Harrego. Był on duży, miał trzy piętra. Był pomalowany na beżowo, oraz posiadał piękny, przestronny ogród wypełniony roślinami. Harry mieszkał w nim razem z Matką i trzema kotkami. Wnętrze domu było ciekawie urządzone i jak na tak duży dom bardzo czyste. Mama Harrego już na. nich czekała. Kiedy cała rodzina "wysypała się" z samochodu, przywitała ich. Widać że Mama Harrego była szczesliwa, ponieważ dom teraz nie będzie taki opustoszały. Łucja miała pokój obok pokoju Harrego, na drugim piętrze. Rodzice Łucji mieli pokój na pierwszym piętrze, a obok ich babcia i dziadek. Nikt nie wchodził na trzecie piętro, było ono tajemnicze dla Łucji. Zastanawiała się czemu wejście na nie było zabite deskami i drzwiami zamknięte. Chciała tam wejść, ale nie miała odwagi...
***********************************************
  Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*

środa, 27 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 3 "Zatopione Miasto Duchów"

                    Rano obudziło nas pianie kogutów. Pierwszy raz je słyszałam.
           Po śniadaniu pojechaliśmy do Demre, miasta które powstało już w V w. p.n.e. Demre jest miastem w którym niegdyś mieszkał św. Mikołaj.
Zwiedzaliśmy tam świątynię św. Mikołaja oraz kilka innych zabytków z okresu panowania Rzymskiego.      
                

       Zaraz po świątyni przyszedł czas na grobowce wykute w skale na wysokości kilkunastu metrów. Widok tego zniewala, zadajesz sobie pytanie"jak to zrobili?"

     Następnie jedziemy autokarem do portu, aby odbyć 1,5 godzinny rejs, najpierw zobaczyliśmy wyspę Simenę, na której zamieszkują i mają domy najbogatsi (przede wszystkim) Turcy. Domy tam mają piękna architekturę, według niektórych staroświecką, ale przede wszystkim są one budowane w stylu małych pałacyków z XIX - XX w.

            Chwile później przepływamy obok Kekovy, nazywanej też "wyspa duchów". Doznała ona ogromnego w skutkach trzęsienia ziemi w którym zginęło mnóstwo ludzi, nie jest ona zamieszkiwana. Ponoć jest ona nawiedzana przez duchy ofiar...
              Po rejsie przyszedł czas na wyjazd do hotelu i zakończenie dobre dnia. Cały dzień mogę zaliczyć do udanych.

  ***********************************************
  Jak zwykle, Dziękuję za przeczytanie ;)
    I proszę o komentarze, które są dla mnie wielką motywacją ;*
  Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :) 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Opowiadanie, Część 3.

                    Zbiegła szybko na dół, nadal jednak nie wiedziała co się stało. Pobiegła do pokoju gościnnego i zobaczył otwarte drzwi, które prowadziły do ogrodu, szybko dobiegła do nich i zobaczyła swojego psa, który leżał we krwi, a nad nim stała mama z babcią. Pies miał wbity w brzuch nóż. Łucja wiedział, że już nic nie będzie tak samo normalne jak wcześniej. Była w szoku, najpierw włamanie, teraz pies. Bała się co lub kto będzie następny... Zrobiło się późno, musiała iść spać. Położyła się wygodnie, nadal myślała o Harrym. Myślała czy coś mu powiedzieć, czy może mu zaufać. Po chwili ze zmęczenia zasnęła. Rano obudziła ją jak zawsze mama, tylko tym razem inaczej, już nie tak miło jak każdego ranka, Łucji ta pobudka wydawała się oschła. Ubrała się w pierwsze, lepsze rzeczy, uczesała się, umyła i zjadła śniadanie. Nagle słyszy dzwonek do drzwi, nie wiedziała kto to może tak wcześnie być. Wstała, podeszła do drzwi, otwiera je i widzi swoimi nadal zaspanymi oczami sylwetkę jakiegoś człowieka. Jest to trochę wyższy od niej chłopak, szczupły o ciemnych, kręconych włosach i słodkim skrytym na twarzy uśmieszku. Łucja stała dobrą chwilę wpatrzona w niego, dopiero po kilkunastu sekundach przypomniała sobie kto to jest, był to Harry. Stał tak patrząc na nią, aż w końcu spytał -Pomyślałem, że może pojedziemy razem do szkoły.    
                  -Bardzo chętnie, miło mi, że przyszedłeś po mnie - odpowiedziała mu Łucja. Ubrała buty, kurtkę , wzięła plecak i wyszła razem z Harrym. Szli i rozmawiali, Harremu wydawało się, że coś jest nie tak z Łucja, ale nie miał odwagi zapytać. Stali na przystanku dłużej niż zazwyczaj Łucja czekała na autobus. Minęło 20 minut, autobusu nadal nie było, a do szkoły 30 minut drogi pieszo, Harry stwierdził po chwili - Chodźmy pieszo i tak byśmy się spóźnili -. Łucja się zgodziła. Szli już dobre 15 minut, obydwoje czuli, że coraz bardziej się w sobie zakochują, tylko żadne nie chciało się do tego przyznać. Mieli przed sobą jeszcze 10 minut drogi, jednak cały czas mieli tematy do rozmowy. Wzrok Harrego prawie cały czas był skierowany na nią. Uzależnił się od jej widoku. W końcu doszli do szkoły, było już 20 minut po rozpoczęciu lekcji. Rozstali się w korytarzu dzielącym dwie części budynku. Harry poszedł w jedną stronę, a Łucja dobiegła szybko na zajęcia artystyczne. Wbiegła do klasy, przeprosiła za spóźnienie i usiadła obok Olivii. Olivia była zabawną i przemiłą osobą, lubiły się z Łucją. Lekcja się dość szybko skończyła. Przerwa była zbawieniem dla Harrego. Jego uzależnienie wygrało, nie mógł spuścić z niej wzroku. Dla niego cały dzień szkoły był męczarnią, a dla Łucji wręcz przeciwnie. Nie z powodu, że on ją w jaki cokolwiek sposób denerwował tylko dlatego, że cały czas miała w głowie myśl, że wróci z nim do domu. Minęły w końcu lekcję, Harry już czekał na nią przy wyjściu. Przyszła. Nie wiedziała trochę co zrobić więc powiedziała "Hej". Wyszli ze szkoły i zaraz skierowali się w stronę przystanku. Harry szedł nie mówiąc nic, stwierdził że słowa niczego nie opisują i Łucja i tak nie domyśli się co on do niej czuję. Jechali w ciszy autobusem. Łucja już miała zamiar wysiąść z autobusu, a Harry nagle wstał i powiedział - Idę z tobą chcę być pewny, że dojdziesz do domu-. Poszli razem, cały czas nic nie mówiąc. Doszli do domu Łucji. Sparaliżowało ich oboje. Tego nikt się nie spodziewał...
***********************************************

  Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*

niedziela, 24 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 2 "I Znów Się Wznosimy"

                                                     Wstaliśmy rano około godziny 7. Na dworze było już jasno. Uszykowaliśmy się i zeszliśmy na. Zaraz po śniadaniu wzięliśmy wszystkie nasze bagaże z pokoju i go opuściliśmy. Po około 20 minutach wyjechaliśmy.Mamy pierwsze miejsce, zaraz za kierowcą. Kierowaliśmy się od razu na Tachtali (2365 m. n.p.m.). Wjechaliśmy na nią kolejka linową, po 10 minutach i lekkim zestresowaniu się, byliśmy już na górze. Widok jaki ujrzeliśmy, zapierał dech w piersiach. Wszystko co było widać na tarasach, to były chmury obmywające całą górę. Wyglądało to tak jak by się stało na chmurach. Byliśmy dosłownie w "niebie".
Kolejka którą wjeżdża się na Tachtali
Widok z góry
   Po godzinie spędzonej na górze wyruszyliśmy do miasta Phaselis istniejącego od 700 r. p.n.e. Miasto to leży nad morzem Śródziemnym. Spędziliśmy tam dużo czasu na zwiedzaniu starożytnych budowlii i robieniu zdjęć.


Morze to przybiera cudowny turkusowo-granatowy kolor i jest w nim pełno zatoczek, dzięki czemu wygląda to nieziemsko. Rosnące tam drzewa dodają temu miejscu jeszcze większego uroku i dają poczucie jak by się było w Japonii.
     Następnie jechaliśmy do Olimpos, na najpiękniejsza plażę w Turcji. Wrażenia? Bardzo kamieniście, piękne klify i cudowny kolor wody.
                 

            Po Olimpos był czas na Chimerę, wejście prawie 2 km pod górę, żeby zobaczyć palący się od wielu tysięcy la ogień, którego nie da się zgasić. O Chimerze wspomnienia są już nawet mitologii greckiej.
 

          Po całym dniu takich atrakcji nastał czas na wyjazd do hotelu.
Przyjazd do hotelu, kolacja i kąpiel. Kolejny dzień można uważać za zakończony.

  ***********************************************                  
    Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*
     Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :)                                      

sobota, 23 sierpnia 2014

Opowiadanie, Część 2.

                          Jechała z Harrym 3 przystanki, rozmawiali na różne tematy, w końcu on zapytał - Czy ja naprawdę się tobie podobam?- Nie wiedziała co odpowiedzieć i wpadła w zakłopotanie. W końcu zebrała się w sobie i mówi - Tak, ale nie chciałam żebyś się o tym dowiedział.-. Był to dla niego mały szok, zdziwił się tym co ona powiedziała. Domyślił się, że Łucja wychodziła z założenia, że nie ma u niego szans. Jednak sam nie zdawał sobie sprawy z kilku rzeczy... - Dlaczego nie miałem się tego dowiedzieć?- zapytał się jej bardzo delikatnie. Ona odpowiedział tak jak Harry się spodziewał - Nie miałam odwagi, nie miałam żadnych szans...-. Harry dobrze wiedział o co jej chodziło, domyślał się, że jest dosyć "sławny" w szkole. Wiedział, że ona sądzi, że jest więcej osób które "powinny" z nim rozmawiać. Ich czas się skończył. Łucja musiał iść do domu. Autobus staną, Łucja wysiada, spojrzała jeszcze w okno w którym siedział Harry i zaczęła kierować się w stronę domu. Mieszkała w domu jednorodzinnym z rodzicami, babcia, dziadkiem i psem. Dom nie był - tak jak większość w tej okolicy- zaniedbany i opustoszały, wręcz przeciwnie, był zawsze czysty, ogród zadbany, a w całym domu panowała ciepła i rodzinna atmosfera. Łucja nigdy nie bała się o to, że ta ciepła atmosferę coś zniszczy, jednak za kilka minut miało coś się zmienić i nastąpić najgorsze.                  

 
                                                             Zbliżała się do drzwi od domu, lecz nagle ktoś je gwałtownie otworzył. Wystraszyła się. Spojrzała, a z domu wychodziła policja. Stała jak by coś ją przyciągało do ziemi. Była w szoku, nagle zobaczyła swoją mamę wołającą ją do środka. Łucja wchodzi na korytarz, rozgląda się po domu. Wszystko było porozrzucane na podłodze, jedyne co stało na swoim miejscu to kanapa i stół w pokoju gościnnym. Na kanapie siedziała załamana babcia, a przy stole stał dziadek z jej tatą i rozmawiali. Łucja nie była obecna, przynajmniej nie duchem. Po kilku minutach się ocknęła i zapytała - Co się tutaj stało?-. Wydawało sie, że dopiero teraz rodzina zauważyła jej obecność. Matką jej odpowiedziała - Było włamanie, policja wszystko sprawdziła, prawie nic nie zginęło idź proszę sprawdź czy w twoim pokoju wszystko jest-. Za prośbą matki Łucja poszła do góry do swojego pokoju. Otworzyła szufladę że swoimi "skarbami" ,bo tylko ona ja interesowała, na szczęście nic nie zginęło. Jej pokój jako jedyny została zachowany w porządku. Wszystko stało na miejscu, żadnego śladu włamania. Było to dziwne, ale stwierdziła że najwyraźniej ktoś stwierdziła, że w jej pokoju nie ma nic cennego. Usiadła na łóżku i nagle usłyszał krzyk dochodzący z dołu....


  *****************************************************************************
    Dziękuję za przeczytanie ;)
         
         Przeczytane, to proszę skomętuj <3 

piątek, 22 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 1 "Bliżej Gwiazd"

                    Wstaliśmy dosyć wcześnie. Na dworze było już jasno. Zjedliśmy śniadanie i uszykowaliśmy się. O godzinie 10 przyjechała po nas taksówka. Facet wsadził nasze walizki do bagażnika i pojechaliśmy.
                        Dojechaliśmy do lotniska, była chyba godzina 10:20. Zobaczyłam długą kolejkę prowadzącą do odprawy bagażu na lot do Antaly. Kilkadziesiąt osób z którymi o 12:25 mieliśmy lecieć samolotem. Stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy. Po pewnym czasie przyszła kolej na nas. Daliśmy paszporty i oddaliśmy bagaże. Teraz już bez balastu mogliśmy się przejść po lotnisku.
                      Około 20 minut później poszliśmy na odprawę. Zdenerwowana jak nigdy, przeszłam przez bramkę i odetchnęłam z ulgą, jeszcze tylko kontrola paszportowa i koniec. Usiedliśmy spokojnie na hali odlotów i czekaliśmy na samolot. W międzyczasie zadzwoniłam.jeszcze no.mojej mamy.
                             Już przyszedł czas na odlot. Bardzo byliśmy zaskoczeni jak okazało.się, że możemy przed czasem wejść do samolotu. 
                  Siedzieliśmy na miejscach obok wyjścia awaryjnego "na skrzydle"
                     Lot minął w miarę dobrze. Na lotnisku trafiliśmy zaraz na kolejną bramkę, tym razem chodziło o wizy.
                   Kiedy już wszystko z tym załatwiliśmy przyszła pora na walizki. Na nie chyba najdłużej dzisiaj czekaliśmy.
                            Po wszystkim czas był na autokar, który zawiózł nas do hotelu na jedną noc.
Miła (kolejną dzisiaj) niespodzianką okazało się to, że przyjechaliśmy, jak 3 lata temu, do tego samego hotelu.
    Kolacja, kąpiel i spać, bo jutro trzeba wstać o... 7.
                 

  *******************************************************************************

                           Dziękuję za przeczytanie :)
                                        Jeżeli coś mam zmienić proszę pisać.
                                                     Poproszę o komentarze (dobre i złe opinie) ;)  
                                              

Opowiadanie, Część 1.

                                 

                               Wszystko było dobrze, życie Łucji było poukładane. Tak jak każdy miała jakieś mniejsze lub większe problemy, ale nigdy one jej nie przerastały. Do pewnego czasu...
Pewnego bardzo zimnego grudniowego dnia, kiedy siedziała w szkole, jak zawsze na swoim miejscu z wielkim uśmiechem na twarzy, ze za chwile ''go'' ujrzy poczuła, ze dostała Sms'a. Lekcja miała się za chwile kończyć. Dzwonek, wszyscy wychodzą z klasy, ona także, idzie i chyba zapomniała.. tak zapomniała o Sms'ie. Zobaczyła ''go'', już nie wie nic, skupia się na jego oczach i uroczym uśmiechu, nagle jednak dostaje nowa wiadomość, musi się oderwać od niego, ale nie może, myśli tylko o jego imieniu ''Harry'',. On jako jedyny w szkole z takim imieniem. Nareszcie się zawzięła i bierze telefon do reki, jeszcze jedno spojrzenie na Harrego zanim odejdzie... Czyta wiadomość, jest ona od jej matki, było tam napisane ''Wracaj po szkole szybko do domu!". Drugi był jakaś reklama. Jej dzisiejsze popołudnie zostało zepsute, miała dzisiaj szanse wracać z Harrym i w końcu z nim porozmawiać. Cały czas wychodziła z założenia, że on się nią nie interesuje. To ją przytłaczało, ale nie tym razem. Tym razem zastanawiała się nad czymś innym ''o co chodziło z ta wiadomością?''... No cóż, nic nie wymyśli. Przerwa się skończyła i dzwonek dzwoni. Nagle usłyszała swoje nazwisko, tak to był ''ten'' głos, nie mogła się mylić. Nic więcej niestety nie usłyszała ''Harry o niej rozmawiał'' to wystarczyło.Przeszedł obok niej i dal jej do reki kartkę. Szczęście mijało się ze strachem, myśl była jedna ''co jest napisane?''. W końcu ja otwiera, patrzy, a w środku jest napisane ''Spotkajmy się dzisiaj przed szkołą jak skończysz lekcje  ''. Nie wiedziała co robić, musiała jechać do domu, ale strasznie chciała porozmawiać... W końcu stwierdziła, ze mogą jechać razem. Czas mijał, w połowie ostatniej lekcji już się spakowała, żeby to za długo nie trwało. Dzwonek, idzie do szatni, ubiera kurtkę i szalik, wychodzi ze szkoły. On już czekał. Łucja idzie dalej, nie patrzy na niego, on wędruje za nią w pewnym momencie mówi ''Czeka''. Łucja staje, on podchodzi i chwyta ja za rękę. Uczucie które temu towarzyszyło, było dla niej niesamowite, zapomniała o wszystkim... On spytał się jej czy mogą wrócić razem - zgodziła się. Po chwili przypomniało jej się, że musi szybko wrócić do domu, jednak stwierdziła, że nic się nie stanie jak wróci 5 minut później...
    



        Dziękuję za przeczytanie