sobota, 27 grudnia 2014

Ważna Informacja Odnośnie Bloga!!!

Ważne Info!
        Jeśli chodzi o opowiadanie, mam zamiar je skończyć. Nie mam weny i pomysłu do dalszego pisanie tej opowieści
     Ale to nie koniec! 
    Mam zamiar napisać coś innego. Na pewno nie będzie to kontynuacja pierwszego opowiadania,
  Chciała bym poprosić o napisanie co o tym sądzisz i napisanie propozycji postaci, albo czego kogokolwiek do nowego opowiadania ;).
 
   Jednocześnie dziękuje Tobie za to, że tak długo czytałeś tego bloga i to komentowałeś, bo to było naprawdę miłe i cieszyłam się za każdym razem kiedy widziałam ilość wyświetleń. Dziękuje <3  


sobota, 6 grudnia 2014

Opowiadanie, Część 12.

               O 14 godzinie do Łucji w odwiedziny przyszłą mama i jej babcia. Przyniosły jej jedzenie i jakieś książki, żeby się nie nudziła.
- Jak się dzisiaj czujesz słonko? - spytała ją babcia
- Już lepiej.
- To dobrze, lekarz mówił, że wypuszczą cię za tydzień, jeśli się nic nie pogorszy.
- A już widzą co mi się stało?
- Nie, ale dzisiaj będziesz miała jeszcze badania.
- Okay...
- Ale za dwie godziny przyjdzie do ciebie Harry.
- Dobrze. A wy już idziecie?
- Tak, bo mamy do załatwienia jeszcze kilka spraw. Pa Pa słonko.
- Pa...
             W pokoju szpitalnym znów zapadła cisza. Louisa wzięli na badania, a Łucja miała mieć pobieranie krwi. Weszła pielęgniarka.
- Muszę pobrać ci krew.
- Dobrze.
- Połóż tu rękę. Dobrze. Już po wszystkim. Boli?
- Nie.
- To dobrze. Do widzenia.
- Do wiedzenia.
            Do sali na wózku wrócił Louis, miał badania, tomografie głowy. Położył się, pielęgniarka wyszła.
- Powiedzieli ci coś? - spytała Łucja z zaciekawieniem.
- Nie, oni nigdy nie powiedzą choremu prawdy w twarz. Uważają, że lepiej żeby nie wiedział. To nie jest prawda.
- A coś ci jest?
- Tak, ale to nie jest ważne. Nie wyjdziemy z tego żywo.
- Ale chyba lepiej jest żyć dłużej niż krócej...
- Nie. Przynajmniej nikt cię nie zapamięta jako stara babcia, tylko jako młoda, piękna i nizcego winna dziewczyna.
- W pewnym sensie, to dobrze, ale nie chcesz mieć dzieci, żony, domu?
- Mówisz tak, bo jesteś z kimś i uważasz, że do końca życia będziecie razem. Też tak myślałem do pewnego czasu. Kiedy moja dziewczyna dowiedziała się, że mam raka i mogę umrzeć nawet jutro - odeszła. Mówiła, że będziemy zawsze. Teraz ma innego, zdrowego i bogatego. On według niej nie umrze. Ale to nie jest prawda, może mieć wypadek i w ciągu 10 minut zniknąć z jej świata.
On umrze jak my wszyscy.
- Ale rak to nie wyrok... - stwierdziła Łucja.
- Nie. To jest tylko informacja dzięki której tracisz swoją "wieczność'' i dowiadujesz się, że umrzesz.
- Nie uważam, że jesteśmy ''wieczni''...
- Ani nie uważasz, że umrzesz... Jesteś młoda i nie odczuwasz umierania, tak jak starsi ludzie.
 Śmierć to abstrakcja życia codziennego...



*********************************************************************************
Dziękuję za przeczytanie <3
Tym razem krótszy rozdział, ale to przez to, że miałam zwariowany tydzień ;) Za tydzień spróbuję napisać coś dłuższego :)
Jeśli się spodobał proszę o komentarz, to bardzo motywuje ;*

sobota, 29 listopada 2014

Opowiadanie, Część 11.

        Właśnie rodzice Łucji wrócili do domu Harrego:
- Łucja, zejdź do nas!
- Co się stało? - spytała, była zdziwiona.
- Już za tydzień przeprowadzamy się z powrotem do naszego domu.
        Łucja poczuła ucisk w klatce piersiowej, nie mogła oddychać. Oparła się o blat stołu. Po chwili upadła malejąca.
 
        Obudziła się po godzinie w szpitalu. Siedział obok niej Harry i jej mama. Była podłączona do kroplówki i jeszcze jakiś innych maszyn. Nie mogła nic powiedzieć, nie wiedziała co się z nią dziej.
          Wszyscy wokół niej byli bardzo zdenerwowani. Harry trzymał ją cały czas za rękę.
Nagle do sali wszedł lekarz.
- Proszę pani, mam już wyniki badań córki. Miała ona chwilowe nie dotlenienie, niestety nie znamy tego przyczyny...
- A może się to powtórzyć?- zapytała mama Łucji
- Jest takie prawdopodobieństwo...
          Łucja nie chciał tego słuchać, chciał z powrotem zasnąć.
Lekarz pochylił się nad nią.
- Dzień dobry. Możesz mówić? Jak się czujesz?
- Chyba mogę... - powiedziała z trudnością - Nawet dobrze. Ale co mi się stało? - dostał zadyszki.
- Chciałbym zapytać co ci się dokładnie stało?
- Na początku przez chwilę nie mogłam oddychać, a potem upadłam na ziemię i dalej nie pamiętam...
- Dobrze... - lekarz zapisał wszystko co powiedziała, pożegnał się i wyszedł.
           Harry stał nad nią cały czas.
- Jak się czujesz? Możesz oddychać? 
- Tak, już lepiej. A co mi jest dokładnie?
- Wiemy tylko, że miałaś niedotlenienie...
- Ach...
- Nic cię nie boli na pewno? - spytała ja mama
- Trochę głową, ale to przez światło...
- Spokojnie możesz spać. Na razie wyjdziemy. Dobranoc. - powiedziała i wyszli razem z Harrym.

           Łucja nie mogła zasnąć, dopiero teraz zauważyła, że na sali leżał jeszcze jakiś chłopak. Miał zabandarzowaną głowę, chyba spał. 
          Weszła pielęgniarka.
- Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? - spytała
- Dobrze, nie. A co się stało temu chłopakowi?
- Miał wypadek i operację.
- Ale będzie żył?
- Tak, na razie śpi po narkozie. Ty też powinnaś.
 Wyszła z sali. Łucja nie spał jeszcze przez kolejną godzinę, myślała na tym co się jej stało... W końcu zasnęła.
         Dzwoni telefon. Obudził ją. To był budzik do szkoły. Była 6:30. Wyłączyli go, ale chyba nie tylko ją obudził...
Chłopak, który leżał na tej sali też już nie spał.
- Hej - powiedział do niej.
- Część... - odpowiedziała.
- Którą godzina?
- 6:30.
- Dzięki. Jestem Louis.
- Łucja. - odpowiedziała z niepewnością. Brak tlenu w płucach ja dobijał.
- Miło mi cię poznać. Dlaczego tu jesteś?
- Sama nie wiem, chyba przez niedotlenienie. Lekarze nic nie wiedzą. A ty?
- Był wypadek. Jakiś facet potrącił mnie jak jechałem na rowerze, ale teraz jest dobrze. A ciebie coś boli?
- Nie tylko brakuje mi tlenu...
            Tak skończyła się ich rozmowa. Louis był bardzo otwarty, ale jego smutek w oczach był widoczny.
"Ciekawe co mu jest naprawdę" - Pomyślała Łucja...


*********************************************************************************
Dziękuję za przeczytanie ;*  
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ;*
Jeśli się spodobało proszę o komentarz, to bardzo motywuje ;)

sobota, 22 listopada 2014

Opowiadanie, Część 10.

         Następnego dnia szli do szkoły. Łucja pożegnała się ze szczeniaczkiem i wyszli z domu. Przed szkołą czekał na nich Zayn. Wiedział, że miała ona urodziny, złożył jej życzenia i podał prezent.                  Harry zaczął być zazdrosny. Chciał jak najszybciej iść, ale przecież Łucja ma z nim lekcje. Dostała od niego książkę z wierszami.
- To miło z twojej strony, że pamiętałeś. Dziękuję za prezent.
- Nie ma za co - Odpowiedział Łucji Zayn.
         Harry pociągnął ją za rękę i weszli do szkoły.
- On cię podrywa.
- Wcale nie. Dał mi tylko prezent na urodziny.
- Tylko...
- Dla mnie tylko książka, nic więcej. Przecież to ciebie kocham.
           Oczy bruneta zabłysły.
- Wierzę ci, do zobaczenia za godzinę - pocałował ją w policzek i poszedł do swojej sali.
          Łucja wtedy otworzyła książkę, an pierwszej stronie Zayn napisał ''Dla najmilszej i najładniejszej dziewczyny jaką znam. Kocham Zayn" 
         Zayn był w niej zakochany. Schował książkę do plecaka i weszła do klasy. Lekcja była nudna, historia nie interesowała Łucji i dlatego się bardzo dłużyła. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszli z sali. Zayn podszedł do Łucji:
-Jak tam? Podoba Ci się książka? Widziałem jak ją oglądałaś.
-Tak jest naprawdę fajna.
-To dobrze, że Ci się podoba. Specjalnie dla ciebie jej szukałem.
          Łucja zauważyła, że Zaynowi zależy na niej. Nie chciał pokazywać książki Harremu, bo on by się zdenerwował.
          Poszła do Harrego, on już na nią czekał:
-I jak dzisiaj zanudzała na historii?
-Strasznie. Całą lekcję gadała...
-A co teraz masz?
-Angielski, sprawdzian. A ty?
-Wf, ale...
           Harry nie zdążył dokończyć zdania, bo wtedy podeszła do niech Nicole, dziewczyna z klasy o rąk młodszej:
-Hej Harry, podobno mamy z wami wf i mamy być w parach. Może będziemy ćwiczyć razem?
-Hej. Nie mogę, bo już ćwiczę z Niallem w parze, ale spytaj się Nasha, może on nie ma pary.
            Nicole odeszła, chciała ćwiczyć z Harrym, bo miała zamiar go poderwać.
-Co to za dziewczyna? Dobrze się znacie widzę.- powiedziała Łucja zdenerwowana.
-To tylko dziewczyna o tako młodsza, mamy z nią czasami wf.
-Nie wydawało się, posiadasz jej się.
-Może i tak, ale ci z tego, przecież jestem z tobą, a nie z nią. Mam pomysł, może pójdziemy do kina?
-Tak, chętnie.
            Zadzwonił dzwonek. Łucja pocałowała Harrego i poszła do sali.
        Po lekcjach poszli do kina.
Wracając do domu dużo rozmawiali, mieli mnóstwo tematów. Długo nie mieli czasu na takie rozmowy, nauka, powrót Łucji do jej domu. Cała przeprowadzka zajmowała mnóstwo czasu. Przede wszystkim na jej temat rozmawiali:
-Niedługo wracam do swojego domu... Co.wtedy zrobisz? - Powiedział ze łzami w oczach.
-Będę cię kochał z dnia na dzień coraz mocniej i za każdym razem jak cię zobaczę mój dzień będzie najlepszym w życiu...

*********************************************************************************
Dziękuję za przeczytanie i przepraszam za to, że tydzień temu nie było nowego posta ;* 
Jeśli podobało się to proszę o komentarz, to bardzo motywuje ;* 

piątek, 7 listopada 2014

Opowiadanie, Część 9.

                    Zaczęła go całować.Harry to odwzajemnił. Stali tak przez chwilę na środku korytarza wejściowego, telewizor był bardzo głośno włączony, nic nie było słychać. Nagle drzwi się zaczęły otwierać, oni jednak tego nie słyszeli przez telewizor,  i weszła mama Łucji i Harrego.
Spojrzały na nich ipowiedziały:
- Dobry wieczór!!
        Wystraszyli się i speszonym głosem powiedzieli:
-Dobry, dobry...-
   Łucja poszła szybko na górę, Harry zaczął sprzątać w salonie.
-Widzę, że za szybko przyszłyśmy co? Nie pesz się tak.- powiedziała mama Harrego- Udały się urodziny?
-A weź...- odpowiedział i poszedł do góry. Łucja siedziała w pokoju na swoim dywanie. Harry wszedł i usiadł obok niej: 
-Mieli przyjść o 22, tak przyszły...= powiedziała zdenerwowana.
-Mówiły, że tak przyjdą...-
-No, jest 20:30, a nie 22!- krzyknęła - Wyjdź stąd, chcę być sama! Idź stąd! -
       Krzyknęła tak głośno, że przybiegła jej mama. Wypchnęła go za drzwi i trzasnęła nimi.
- Nie martw się, przejdzie jej- powiedziała mama Łucji.
-Ale, ale ja jej coś obiecałem, ona mi uwierzyła i... skłamałem!- Harry nie mógł znieść tego, że tak się stało. Jej mama weszła do pokoju córki. Zobaczyła ją płaczącą na łóżku. 
-Co się stało? Czemu go wyrzuciłaś? Czemu on płacze?
-On płacze?... o jeju, co ja zrobiłam...
-Powiedz co się stało?
-Bo on powiedział, że będziecie o 22 w domu i wy przyszłyście wcześniej...
-Ale to nie jego wina. Miałyśmy być o 22, ale szybciej wszystko załatwiłyśmy. Powinnaś go przeprosić.
-Teraz, teraz to mnie nie będzie chciał słuchać...
-On obwiniał siebie za to, że przyszłyśmy wcześniej, wybaczy ci na pewno, ale idź do niego.
       Poszła, zobaczyła go siedzącego na łóżku ze spuszczoną głową.
-Bo ja... Ja chciałam Cię przeprosić. Wiem, że to nie twoja wina. Przepraszam.- Usiadła obok niego i chwyciła go za rękę. Nic nie powiedział, po prostu ją przytulił. Harry nie mógł wytrzymać 5 minut kłótni z Łucją. Położyli się obok siebie na łóżku i tak zasnęli, nikt ich nie budził. Nie spodziewali się tego co rano zobaczyli.
       Rano, jak zawsze co weekend zeszli na dół, żeby zjeść śniadanie. dzisiaj jednak na dole zastali coś innego, było to wielkie kartonowe pudło na środku salonu. Lekko co jakiś czas się ruszało. Za drzwi wyszedł tata Łucji i powiedział:
- Otwórz je Łucja.
-Ale czemu?
-Bo to jest coś dla ciebie.
     Łucja podeszła do pudła, a ono nagle się poruszyło. Odskoczyła od niego. Podeszła znów i podniosła jedną część pudełka,po chwili karton się przewrócił i z środka wyskoczyła mała puchata kulka. Miała biało-szary kolor. Spojrzała się na Łucję i podeszła do niej.Łucja dostała małego psa husky.



 *****************************************************
Dziękuję za przeczytanie ;*
Nie udało się mi napisać 7 części o Turcji, byłam chora...
Jeśli się spodobało to skomentuj ;*

sobota, 1 listopada 2014

Opowiadanie, Część 8.

         Zostały trzy dni do urodzin Łucji. Harry jednak nikogo nie zapraszał. Chciał być z nią sam tego dnia. Poprosił swoją mamę, żeby upiekła tort. Chciał dać jej prezent, tylko musiał być on wyjątkowy. Długo chodził po sklepach, aż w końcu znalazł coś idealnego dla Łucji.
         Został tylko jeden dzień do jej urodzin. Kiedy byli w szkole mama Harrego upiekła tort i przystroiła pokój. Kiedy po szkole wrócili do domu, byli sami, ale dzisiaj nie mieli wejść do "tajemniczego pokoju", dzisiaj Łucja miała urodziny i to było najważniejsze.
Weszli do domu. . Łucja spojrzała przed siebie i zaniemówiła.
Po kilkunastu sekundach powiedziała:
- Coś się stało? Przecież masz urodziny za 3 miesiące. - zapomniała o swoich urodzinach.
- Tak, aj mam za 3 miesiące, ale ty masz dzisiaj. Niespodzianka! Wszystkiego Najlepszego Kochanie!- mówił jej to patrząc jej w oczy. Ona go przytuliła i usiedli w salonie na kanapie. Harry pokroił tort. Był czekoladowy, bo taki ona lubiła najbardziej. Siedzieli i jedli przy okazji rozmawiając. Harry przysunął się do niej bliżej i z pod stołu wyjął dwa prezenty, jeden malutki, a drugi dosyć duży. Podał jej najpierw duży pakunek. Otworzyła go i zobaczyła cudowną czarną sukienką w malutkie stokrotki.
- Dziękuję... Nie wiem co powiedzieć..- wyjąkała, a wtedy Harry podał jej malutką paczuszkę obwiązaną wstążką, było to malutkie pudełeczko, a w nim łańcuszek z serduszkiem. Na serduszku było wygrawerowane ''Kocham Cię, Harry''. Miała w oczach łzy szczęścia. Wyjęła łańcuszek, on założył jej go na szyję. Pocałowała go delikatnie i wtuliła się w niego.
- Dziękuję jest piękny...- szepnęła mu na ucho.
- Mam nadzieję, że twoje 17 urodziny się udały.-
- Tak i to bardzo.-
Trzymali się za ręce, Harry przysunął się do niej jeszcze bardziej. Pocałował ją w policzek i zaczął ją całować po szyi. Ona delikatnie się od niego odsunęła. Spojrzał na nią i spytał:
- Coś się stało?-
- Nic, tylko... to jest trochę dziwne dla mnie...-
Wstała, żeby zanieść brudne naczynia do kuchni. Kiedy je zmywała, podszedł do niej i ją przytulił.
- Nie chciałem...- wyszeptał.
- Ale to nie twoja wina.- mówiła - Po prostu ja nie wiem czy powinnam. Jak nasi rodzice wrócą, a my co wtedy zrobimy?-
- Rodzice wracają o 22. Ja wiem, że to moja wina. Przepraszam.-
- Nic się nie stało.- powiedziała i przytuliła Harrego.
        Poszli z powrotem do salonu i zaczęli oglądać film.Leżeli obok siebie, a Harry bawił się włosami Łucji. Film się skończył i była godzina 19. Łucja wstała i schowała tort do lodówki. Harry zasnął na filmie. Jutro była sobota i do szkoły iść nie musieli. Łucja mył jeszcze szklanki i jeden talerz. Po chwili obudził się Harry i zaspanym jeszcze głosem powiedział:
- Kotek, mamy przecież zmywarkę.-
Harry czuł cały czas się winny o to, że ona się tak poczuła. Podeszła do niego zostawiając naczynia..
*********************************************************************************
Dziękuję za przeczytanie ;*
7 część o Turcji pojawi się za tydzień przez komplikacje jakie miałam ostatnio...
Jeśli Ci się podobało skomentuj ;)

piątek, 24 października 2014

Opowiadanie, Część 7.

     Następnego dnia poszli do szkoły, był wtorek. Jednak nie taki zwykły, bo w szkole pojawił się ktoś nowy, był to Zayn (jak później się dowiedzieli). Brunet od razu zrobił sobą zamieszanie w szkole. A szkoła ich była mała, to zaraz się wszyscy o nim dowiedzieli. Trafił do klasy z Łucją. Był cichy, ale miał coś w oczach i widać było po nim, że jet miły i spokojną osobą. Od razu spodobała mu się Łucja. Jako, że siedziała ona sama, to on przysiadł obok niej. Nie jest zbyt rozmowny, ale spodobał się wielu dziewczyną, jest przystojny.
    Na jednej podszedł do niego Harry i mówi:
- Hej, Harry jetem, a ty?-
- Zayn...- odpowiedział mu.
- Skąd jesteś? - pytał dalej Harry
- Przyjechałem z innej części kraju...- odpowiedział.
      Tak skończyła się ich rozmowa. Harremu wydawał się on od razu dziwny. Bardzo go denerwował fakt, że Zayn był z jego dziewczyną w klasie.
      Wrócili do domu, jak zawsze razem. Łucja miała mieć za tydzień urodziny. Harry już myślał co jej kupić i już planował dla niej imprezę. Weszli do domu w kuchni stały mama Łucji i Harrego, gotowały obiad.
- Dzień dobry- powiedziały.
- Dzień dobry - przywitali się z nimi.
- Mam w klasie nowego chłopaka.- powiedziała Łucja.
- Jaki jest? Miły? Jak ma na imię? - zapytała mama Harrego.
- Nie wiemy, ma na imię "Zayn", ale prawie nic nie mówi. - odpowiedział Harry z pogardą w głosie.
- Moim zdaniem jest "ok", siedzę z nim, rozmawialiśmy i wydaje się miły. - dodała Łucja.
- To dobrze.- powiedziała mama Łucji.
Harry patrzył na Łucję, widać było, że "nowy" w jej klasie ją polubił, a ona jego. Tak, był zazdrosny, sam nie wiedział o co.
- Będziemy się za miesiąc przeprowadzać z powrotem do naszego domu. Ojciec z dziadkiem już go remontuje.- powiedziała mama Łucji.
- Już za miesiąc?-spytała Łucja.
- Jak remont się skończy.- odpowiedziała.
- Ahaa...- odburknęła pod nosem Łucja, miała łzy w oczach.
         Razem z Harrym poszli do góry. Zaczęła płakać. Harry ją przytulił. Bardzo się przez wyczaiła do tego miejsca i nie chciała go opuszczać...

********************************************************************************
  Dziękuję za przeczytanie ;)
Jeśli możesz to skomentuj ;*


piątek, 17 października 2014

Turcja - Dzień 6 "Lody Nad Portem".

          Wstaliśmy rano i po śniadaniu wyjechaliśmy do Oludeniz na lagunę. Piękne widoki towarzyszyły nam tam przez 2 godziny. Piękny turkusowy kolor wody, na niebie paralotniarze, a wokół góry. Mogłabym tam zostać na zawsze, ale niestety takiej możliwości nie było.

         Kolejnym punktem na mapie było Kayakoy. Miasto niezwykle klimatyczne, a panorama widziana z góry po prostu powala. wszystkie domy usytuowane są na niewielkim wzgórzu. Oprócz domów na wzgórzu znajduję się też kościół. Niestety nie jest on dostępny  dla zwiedzających, a miasto jest opuszczone do dziś.
Zdjęcie środka kościoła kiedy jeszcze byli wpuszczani tam zwiedzający. 












     Następnym przystankiem było Fethiye, miasto portowe. Na początku zwiedzaliśmy tam kolejne wykute w skale groby.

   Później mieliśmy 1,5 godziny na zwiedzanie i przejście się chodnikiem przy porcie. My poszliśmy do kawiarni na lody Były one 5 razy lepsze niż w Polsce.
Bardzo słodkie pudełko w którym dostaliśmy lody 

Widok jaki mieliśmy podczas jedzenia lodów.

    Następnie został nam tylko kilkugodzinny przejazd autokarem do hotelu koło Pamukkale.
      Przejazd minął bardzo dobrze, widoki jakie były podczas jazdy są nie do opisania. Cudowne pagórki, pola uprawne i wiele nie zamieszkanego przez człowieka terenu.

**********************************************
Dziękuję serdecznie za przeczytanie ;)
    Mam nadzieję, że się spodobało ;*
Jeżeli masz jakieś pytania, to śmiało pytaj :)     Jeśli możesz - skomętuj, bo jest to bardzo motywujące 

piątek, 10 października 2014

Opowiadanie, Część 6.

                          Weszli po schodach na tajemnicze piętro. Stanęli. Ani Łucja, ani Harry nie mogli się ruszyć. Harry wziął do ręki klucz. Kucz był od rdzy, wiać było, że nikt go nie używał do wielu lat. Harry włożył go do zamka i lekko przekręcił w prawo. Tak, drzwi się otworzyły. Łucja chwyciła za klamkę i ją pociągnęła w dół. Odsunęli się, z pokoju wyleciała chmura kurzu. Nikt tam nie zaglądał przez tyle lat, aż w końcu oni otworzyli ponownie drzwi.
                             Harry wszedł pierwszy nadal trzymając Łucję za rękę, jedyne co zobaczył zabite okno tekturą, chociaż było ciemno widać było prześwity światła słonecznego. Łucja wchodziła powoli za nim. Harry zaczął szukać włącznika do światła, ale żarówka była przepalona.
Puścił Łucje i powoli podszedł do okna i odczepił karton. Pokój naglę objęło bardzo jasne światło, przez chwilę nic nie był widać. Kiedy już "odzyskali" wzrok ujrzeli... Regały pełne książek, biurko na którym leżało pióro i porozrzucanymi kartami, przy biurku stało jeszcze krzesło, szafę na której klamce wisiał wieszak na którym wisiała bardzo zakurzona marynarka. Wyglądało to na pracownie lub jakieś biuro... Naglę usłyszeli podjeżdżający po dom samochód. Harry szybko przykrył okno kartonem i wyszli z pokoju zamykając go z powrotem na klucz. Zeszli na dół. Przyjechała mama Harrego z ich psem, byli najwyraźniej u weterynarza.
- Dzień dobry- powiedziała wchodząc do domu.
- Dzień dobry- odpowiedzieli siedząc przy stole w kuchni i jedząc ciastka, które na nim leżały.
Po chwili przyszedł ojciec i dziadek Łucji, byli w sklepie, wnosili do domu jakieś farby, a na zewnątrz stały rośliny ze sklepu ogrodniczego. Harry i Łucja siedzieli cały czas przy stole nic nie mówiąc, aż przyjechała mama i babcia Łucji, wtedy wstali i poszli na górę.
Siedzieli przez chwile w ciszy, aż Łucja powiedziała:
- Nie możemy nikomu powiedzieć, że tam byliśmy-
- No tak - powiedział Harry - Musimy teraz poczekać kilka dni, bo żeby tam wejść nikogo nie może być w domu. Wejdziemy tam i będziemy musieli wszystko obejrzeć...
***********************************************
 Przepraszam, że ni dodawałam niczego, ale niestety mój komputer się zbuntował i nie miałam jak ;(
 Ale już wracam i posty na blogu będą co tydzień w piątki lub soboty ;*
 Jeszcze raz przepraszam za brak postu i dziękuję za przeczytanie <3

środa, 17 września 2014

Turcja - Dzień 5 "Stringi Chucka Norrisa"

                              Jeden wolny dzień. Na to ludzie czekali. Wbrew pozorom nie był on jednak taki spokojny. Na dworze skwar, jedyne co nas ratowało to klimatyzacja w pokoju. Ja stałam się ninją. Nikt się tego nie spodziewał, a jednak ☺ 


Hotel Dreamland 
            Większość dnia przeżyliśmy spokojnie spokojnie, jedyną rzeczą która robiliśmy, to było siedzenie w pokoju, śmianie się i nabieranie sił na przejazdy do kolejnych miejsc w następnych dniach. 
Kwiaty w ogrodzie hotelowym






    W ogrodzie hotelowym było naprawdę bardzo dużo roślin, kwiaty i drzewka owocowe. Niestety ani ja nie mam zdjęć, ani nie znalazłam ich w internecie :/








 **********************************************
 Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*
     Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :)      
   




piątek, 5 września 2014

Opowiadanie, Część 5.

                          Fakt, że Harry będzie mieszkał z Łucją bardzo go uszczęśliwiał. Było to jednak dla nich trochę dziwne. Cały czas jednak ciekawość Łucji przyciągały drzwi na trzecim piętrze. Narazie niestety wejście tam nie było możliwe.
Wszyscy byli zajęci rozpakowywaniem kartonów i porządkowaniem pokoi w których mieli teraz zamieszkać. Sytuacja, która działa się przez ostatnie kilka dni przerosła trochę Łucję, bardzo się przestraszyła tego wszystkiego. Kiedy dowiedziała się, że zamieszka daleko od tamtego domu dało jej to dużą ulgę. Miała nadzieję, zw teraz odpocznie i do tego wszystkiego był jeszcze Harry. Chodzili do szkoły, wracali, jedli, wychodzili na spacery razem. Spędzali miło ze sobą czas. Ludzie, a szczególnie dziewczyny patrzyły na nich z zazdrością. Wielu osoba się Harry podobał i nagle taka "przeciętna" dziewczyna miała być z nim tak blisko? Zazdrość ludzi nie przeszkadzała Łucji i Harremu. Pewnego dnia do Harrego podeszła dziewczyna i powiedziała - Jak.możesz być z Łucją? Ona nic sobą nie prezentuje, jest zwykła, nie tak jak ja, albo inne dziewczyny. - Harry nie przejmując się (a szkoda) odszedł. 
Podszedł do Łucji i powiedział -Pokażę ci dzisiaj zamknięte piętro u mnie w domu, znalazłem klucz.

                Już byli w domu, Harry ni jednak do tej pory nie powiedział o tym co się stało w szkole z tą dziewczyna Łucji. Weszli do domu, mimo tego, że w domu teraz mieszkało, aż 8 osób, byli sami, no oczywiście był jeszcze kot, ale on nikomu nic nie powie.
                Weszli najpierw do kuchni po coś do jedzenia, bo byli głodni po kilku godzinach w szkole. Zrobili sobie kanapki, zjedli je u Łucji w pokoju. 
Harry poszedł na chwilę do siebie do pokoju, żeby odłożyć plecak. Jak wrócił do Łucj pocałował ją w policzek i powiedział jej na ucho: 

-Chodź do góry, sam jestem ciekawy co tam się znajduje...
Chwycił ją za rękę, a ona ją mocno ścisnęła. Bali się co tam zobaczą. Co kryje to tajemnicze pomieszczenie?... 
  ***********************************************

  Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*

niedziela, 31 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 4 "Św. Mikołaj i Turcja?"

                              Śniadanie zjedzone i zaraz po nim jak codziennie zeszliśmy do lobby, dzisiaj pierwszy przystanek - Patara. Miasto w którym urodził się św. Mikołaj. Przydrożne kramy wypełnione były małymi mikołajkami. Zobaczyliśmy świątynię i grób św. Mikołaja.

            Potem pojechaliśmy do starożytnego miasta Xanthos, miejsca wykopalisk archeologicznych.

Następnym punktem na liście było miasto Letoon, które swą nazwę zawdzięcza świątyni Leto.

Kolejne miejsce - Tlos. Kolejne wykopaliska archeologiczne i kolejna historia miasta zaczynająca się ok. 2000 r. p.n.e. Zwiedzaliśmy tam akropol, teatr, boisko sportowe oraz termy z ok. II w. p.n.e.

Ostatnim punktem programu na liście jest wąwóz Saklikent, który ma długość 18 km. Udostępnione niestety jest tylko 6 km dla zwiedzających, a dalsze 2 km są dla osób trenujących wspinaczkę zawodową. Malownicze miejsce dla osób lubiących takie klimaty.










***********************************************
  Jak zwykle, Dziękuję za przeczytanie ;)
    I proszę o komentarze, które są dla mnie wielką motywacją ;*
  Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :) 



czwartek, 28 sierpnia 2014

Opowiadanie, Część 4.

                       To co zobaczyli było szokujące. Drzwi od domu były otwarte i całe od krwi. Kogo była ta krew? Kto jest lub był w domu? Co zrobił? -‎ te pytania chodziły po ich głowach. Harry podszedł do drzwi, na ziemi leżał nóż od krwi, na posadzce były zakrwawione ślady butów, prowadziły one po schodach w górę. Łucja stała cały czas w tym samym miejscu, bała się wejść do środka. Harry stwierdził, że wejdzie. Uważając na ślady butów poszedł do przodu. W domu była kompletna cisza, wydawało się, że nikogo nie ma, ale tylko na pierwszy rzut oka. Łucja podeszła do drzwi i powiedziała - Uważaj bo tam ktoś może nadal być.-. On zdawał sobie z tego sprawę, niestety nie był pewny czy woli znaleźć kogoś martwego czy włamywacza. Wszedł na schody. Łucja szybko do niego doszła. Schody jak i ściana były zakrwawione. Weszli razem do góry, ślady prowadziły do pokoju Łucji. Strach w oczach obydwojga przeszywał wszystko na co patrzyli. Poszli jednak w kierunku pokoju. Stanęli przed drzwiami, które były przymknięte. Nagle zostały kopnięcie przez Harrego. Łucja i on nie zauważyli, że cały czas trzymają się za ręce. Harry spojrzał do środka. Na łóżku leżała gruba koperta z napisem "Dla Łucji". Podniósł kopertę i podał jej. Otworzyła list w którym napisane było: 
"Mam nadzieję, że się przeraziłaś. Jeżeli chcesz wyjść całą będziesz musiała przynosić informacje..."
                         Tekst był napisany na komputerze. nie rozumieli, o jakie informacje chodziło? Dlaczego o niej? Musieli zadzwonić na policję i do rodziców Łucji.Dom został przez policję sprawdzony, zostały pobrane próbki i wzięty list do Łucji. Policja niestety kazała im się wyprowadzić, nie byliby tam bezpieczni. Tylko gdzie? Harry po chwili powiedział - Mogą państwo się do nas wprowadzić na ten czas. Mamy duży dom i kilka wolnych pokoi. Matką się zgodzi.- Mama Łucji pomyślała chwilę i się zgodziła. Po dwóch godzinach wszyscy byli spakowani i gotowi do "przeprowadzki". Pojechali do domu Harrego. Był on duży, miał trzy piętra. Był pomalowany na beżowo, oraz posiadał piękny, przestronny ogród wypełniony roślinami. Harry mieszkał w nim razem z Matką i trzema kotkami. Wnętrze domu było ciekawie urządzone i jak na tak duży dom bardzo czyste. Mama Harrego już na. nich czekała. Kiedy cała rodzina "wysypała się" z samochodu, przywitała ich. Widać że Mama Harrego była szczesliwa, ponieważ dom teraz nie będzie taki opustoszały. Łucja miała pokój obok pokoju Harrego, na drugim piętrze. Rodzice Łucji mieli pokój na pierwszym piętrze, a obok ich babcia i dziadek. Nikt nie wchodził na trzecie piętro, było ono tajemnicze dla Łucji. Zastanawiała się czemu wejście na nie było zabite deskami i drzwiami zamknięte. Chciała tam wejść, ale nie miała odwagi...
***********************************************
  Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*

środa, 27 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 3 "Zatopione Miasto Duchów"

                    Rano obudziło nas pianie kogutów. Pierwszy raz je słyszałam.
           Po śniadaniu pojechaliśmy do Demre, miasta które powstało już w V w. p.n.e. Demre jest miastem w którym niegdyś mieszkał św. Mikołaj.
Zwiedzaliśmy tam świątynię św. Mikołaja oraz kilka innych zabytków z okresu panowania Rzymskiego.      
                

       Zaraz po świątyni przyszedł czas na grobowce wykute w skale na wysokości kilkunastu metrów. Widok tego zniewala, zadajesz sobie pytanie"jak to zrobili?"

     Następnie jedziemy autokarem do portu, aby odbyć 1,5 godzinny rejs, najpierw zobaczyliśmy wyspę Simenę, na której zamieszkują i mają domy najbogatsi (przede wszystkim) Turcy. Domy tam mają piękna architekturę, według niektórych staroświecką, ale przede wszystkim są one budowane w stylu małych pałacyków z XIX - XX w.

            Chwile później przepływamy obok Kekovy, nazywanej też "wyspa duchów". Doznała ona ogromnego w skutkach trzęsienia ziemi w którym zginęło mnóstwo ludzi, nie jest ona zamieszkiwana. Ponoć jest ona nawiedzana przez duchy ofiar...
              Po rejsie przyszedł czas na wyjazd do hotelu i zakończenie dobre dnia. Cały dzień mogę zaliczyć do udanych.

  ***********************************************
  Jak zwykle, Dziękuję za przeczytanie ;)
    I proszę o komentarze, które są dla mnie wielką motywacją ;*
  Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :) 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Opowiadanie, Część 3.

                    Zbiegła szybko na dół, nadal jednak nie wiedziała co się stało. Pobiegła do pokoju gościnnego i zobaczył otwarte drzwi, które prowadziły do ogrodu, szybko dobiegła do nich i zobaczyła swojego psa, który leżał we krwi, a nad nim stała mama z babcią. Pies miał wbity w brzuch nóż. Łucja wiedział, że już nic nie będzie tak samo normalne jak wcześniej. Była w szoku, najpierw włamanie, teraz pies. Bała się co lub kto będzie następny... Zrobiło się późno, musiała iść spać. Położyła się wygodnie, nadal myślała o Harrym. Myślała czy coś mu powiedzieć, czy może mu zaufać. Po chwili ze zmęczenia zasnęła. Rano obudziła ją jak zawsze mama, tylko tym razem inaczej, już nie tak miło jak każdego ranka, Łucji ta pobudka wydawała się oschła. Ubrała się w pierwsze, lepsze rzeczy, uczesała się, umyła i zjadła śniadanie. Nagle słyszy dzwonek do drzwi, nie wiedziała kto to może tak wcześnie być. Wstała, podeszła do drzwi, otwiera je i widzi swoimi nadal zaspanymi oczami sylwetkę jakiegoś człowieka. Jest to trochę wyższy od niej chłopak, szczupły o ciemnych, kręconych włosach i słodkim skrytym na twarzy uśmieszku. Łucja stała dobrą chwilę wpatrzona w niego, dopiero po kilkunastu sekundach przypomniała sobie kto to jest, był to Harry. Stał tak patrząc na nią, aż w końcu spytał -Pomyślałem, że może pojedziemy razem do szkoły.    
                  -Bardzo chętnie, miło mi, że przyszedłeś po mnie - odpowiedziała mu Łucja. Ubrała buty, kurtkę , wzięła plecak i wyszła razem z Harrym. Szli i rozmawiali, Harremu wydawało się, że coś jest nie tak z Łucja, ale nie miał odwagi zapytać. Stali na przystanku dłużej niż zazwyczaj Łucja czekała na autobus. Minęło 20 minut, autobusu nadal nie było, a do szkoły 30 minut drogi pieszo, Harry stwierdził po chwili - Chodźmy pieszo i tak byśmy się spóźnili -. Łucja się zgodziła. Szli już dobre 15 minut, obydwoje czuli, że coraz bardziej się w sobie zakochują, tylko żadne nie chciało się do tego przyznać. Mieli przed sobą jeszcze 10 minut drogi, jednak cały czas mieli tematy do rozmowy. Wzrok Harrego prawie cały czas był skierowany na nią. Uzależnił się od jej widoku. W końcu doszli do szkoły, było już 20 minut po rozpoczęciu lekcji. Rozstali się w korytarzu dzielącym dwie części budynku. Harry poszedł w jedną stronę, a Łucja dobiegła szybko na zajęcia artystyczne. Wbiegła do klasy, przeprosiła za spóźnienie i usiadła obok Olivii. Olivia była zabawną i przemiłą osobą, lubiły się z Łucją. Lekcja się dość szybko skończyła. Przerwa była zbawieniem dla Harrego. Jego uzależnienie wygrało, nie mógł spuścić z niej wzroku. Dla niego cały dzień szkoły był męczarnią, a dla Łucji wręcz przeciwnie. Nie z powodu, że on ją w jaki cokolwiek sposób denerwował tylko dlatego, że cały czas miała w głowie myśl, że wróci z nim do domu. Minęły w końcu lekcję, Harry już czekał na nią przy wyjściu. Przyszła. Nie wiedziała trochę co zrobić więc powiedziała "Hej". Wyszli ze szkoły i zaraz skierowali się w stronę przystanku. Harry szedł nie mówiąc nic, stwierdził że słowa niczego nie opisują i Łucja i tak nie domyśli się co on do niej czuję. Jechali w ciszy autobusem. Łucja już miała zamiar wysiąść z autobusu, a Harry nagle wstał i powiedział - Idę z tobą chcę być pewny, że dojdziesz do domu-. Poszli razem, cały czas nic nie mówiąc. Doszli do domu Łucji. Sparaliżowało ich oboje. Tego nikt się nie spodziewał...
***********************************************

  Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*

niedziela, 24 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 2 "I Znów Się Wznosimy"

                                                     Wstaliśmy rano około godziny 7. Na dworze było już jasno. Uszykowaliśmy się i zeszliśmy na. Zaraz po śniadaniu wzięliśmy wszystkie nasze bagaże z pokoju i go opuściliśmy. Po około 20 minutach wyjechaliśmy.Mamy pierwsze miejsce, zaraz za kierowcą. Kierowaliśmy się od razu na Tachtali (2365 m. n.p.m.). Wjechaliśmy na nią kolejka linową, po 10 minutach i lekkim zestresowaniu się, byliśmy już na górze. Widok jaki ujrzeliśmy, zapierał dech w piersiach. Wszystko co było widać na tarasach, to były chmury obmywające całą górę. Wyglądało to tak jak by się stało na chmurach. Byliśmy dosłownie w "niebie".
Kolejka którą wjeżdża się na Tachtali
Widok z góry
   Po godzinie spędzonej na górze wyruszyliśmy do miasta Phaselis istniejącego od 700 r. p.n.e. Miasto to leży nad morzem Śródziemnym. Spędziliśmy tam dużo czasu na zwiedzaniu starożytnych budowlii i robieniu zdjęć.


Morze to przybiera cudowny turkusowo-granatowy kolor i jest w nim pełno zatoczek, dzięki czemu wygląda to nieziemsko. Rosnące tam drzewa dodają temu miejscu jeszcze większego uroku i dają poczucie jak by się było w Japonii.
     Następnie jechaliśmy do Olimpos, na najpiękniejsza plażę w Turcji. Wrażenia? Bardzo kamieniście, piękne klify i cudowny kolor wody.
                 

            Po Olimpos był czas na Chimerę, wejście prawie 2 km pod górę, żeby zobaczyć palący się od wielu tysięcy la ogień, którego nie da się zgasić. O Chimerze wspomnienia są już nawet mitologii greckiej.
 

          Po całym dniu takich atrakcji nastał czas na wyjazd do hotelu.
Przyjazd do hotelu, kolacja i kąpiel. Kolejny dzień można uważać za zakończony.

  ***********************************************                  
    Dziękuję za przeczytanie ;)
     Przeczytane, to proszę skomętować, to mega motywuje do dalszej pracy ;*
     Jeśli masz jakieś pytania dotyczące posta, pytaj w komentarzu :)                                      

sobota, 23 sierpnia 2014

Opowiadanie, Część 2.

                          Jechała z Harrym 3 przystanki, rozmawiali na różne tematy, w końcu on zapytał - Czy ja naprawdę się tobie podobam?- Nie wiedziała co odpowiedzieć i wpadła w zakłopotanie. W końcu zebrała się w sobie i mówi - Tak, ale nie chciałam żebyś się o tym dowiedział.-. Był to dla niego mały szok, zdziwił się tym co ona powiedziała. Domyślił się, że Łucja wychodziła z założenia, że nie ma u niego szans. Jednak sam nie zdawał sobie sprawy z kilku rzeczy... - Dlaczego nie miałem się tego dowiedzieć?- zapytał się jej bardzo delikatnie. Ona odpowiedział tak jak Harry się spodziewał - Nie miałam odwagi, nie miałam żadnych szans...-. Harry dobrze wiedział o co jej chodziło, domyślał się, że jest dosyć "sławny" w szkole. Wiedział, że ona sądzi, że jest więcej osób które "powinny" z nim rozmawiać. Ich czas się skończył. Łucja musiał iść do domu. Autobus staną, Łucja wysiada, spojrzała jeszcze w okno w którym siedział Harry i zaczęła kierować się w stronę domu. Mieszkała w domu jednorodzinnym z rodzicami, babcia, dziadkiem i psem. Dom nie był - tak jak większość w tej okolicy- zaniedbany i opustoszały, wręcz przeciwnie, był zawsze czysty, ogród zadbany, a w całym domu panowała ciepła i rodzinna atmosfera. Łucja nigdy nie bała się o to, że ta ciepła atmosferę coś zniszczy, jednak za kilka minut miało coś się zmienić i nastąpić najgorsze.                  

 
                                                             Zbliżała się do drzwi od domu, lecz nagle ktoś je gwałtownie otworzył. Wystraszyła się. Spojrzała, a z domu wychodziła policja. Stała jak by coś ją przyciągało do ziemi. Była w szoku, nagle zobaczyła swoją mamę wołającą ją do środka. Łucja wchodzi na korytarz, rozgląda się po domu. Wszystko było porozrzucane na podłodze, jedyne co stało na swoim miejscu to kanapa i stół w pokoju gościnnym. Na kanapie siedziała załamana babcia, a przy stole stał dziadek z jej tatą i rozmawiali. Łucja nie była obecna, przynajmniej nie duchem. Po kilku minutach się ocknęła i zapytała - Co się tutaj stało?-. Wydawało sie, że dopiero teraz rodzina zauważyła jej obecność. Matką jej odpowiedziała - Było włamanie, policja wszystko sprawdziła, prawie nic nie zginęło idź proszę sprawdź czy w twoim pokoju wszystko jest-. Za prośbą matki Łucja poszła do góry do swojego pokoju. Otworzyła szufladę że swoimi "skarbami" ,bo tylko ona ja interesowała, na szczęście nic nie zginęło. Jej pokój jako jedyny została zachowany w porządku. Wszystko stało na miejscu, żadnego śladu włamania. Było to dziwne, ale stwierdziła że najwyraźniej ktoś stwierdziła, że w jej pokoju nie ma nic cennego. Usiadła na łóżku i nagle usłyszał krzyk dochodzący z dołu....


  *****************************************************************************
    Dziękuję za przeczytanie ;)
         
         Przeczytane, to proszę skomętuj <3 

piątek, 22 sierpnia 2014

Turcja - Dzień 1 "Bliżej Gwiazd"

                    Wstaliśmy dosyć wcześnie. Na dworze było już jasno. Zjedliśmy śniadanie i uszykowaliśmy się. O godzinie 10 przyjechała po nas taksówka. Facet wsadził nasze walizki do bagażnika i pojechaliśmy.
                        Dojechaliśmy do lotniska, była chyba godzina 10:20. Zobaczyłam długą kolejkę prowadzącą do odprawy bagażu na lot do Antaly. Kilkadziesiąt osób z którymi o 12:25 mieliśmy lecieć samolotem. Stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy. Po pewnym czasie przyszła kolej na nas. Daliśmy paszporty i oddaliśmy bagaże. Teraz już bez balastu mogliśmy się przejść po lotnisku.
                      Około 20 minut później poszliśmy na odprawę. Zdenerwowana jak nigdy, przeszłam przez bramkę i odetchnęłam z ulgą, jeszcze tylko kontrola paszportowa i koniec. Usiedliśmy spokojnie na hali odlotów i czekaliśmy na samolot. W międzyczasie zadzwoniłam.jeszcze no.mojej mamy.
                             Już przyszedł czas na odlot. Bardzo byliśmy zaskoczeni jak okazało.się, że możemy przed czasem wejść do samolotu. 
                  Siedzieliśmy na miejscach obok wyjścia awaryjnego "na skrzydle"
                     Lot minął w miarę dobrze. Na lotnisku trafiliśmy zaraz na kolejną bramkę, tym razem chodziło o wizy.
                   Kiedy już wszystko z tym załatwiliśmy przyszła pora na walizki. Na nie chyba najdłużej dzisiaj czekaliśmy.
                            Po wszystkim czas był na autokar, który zawiózł nas do hotelu na jedną noc.
Miła (kolejną dzisiaj) niespodzianką okazało się to, że przyjechaliśmy, jak 3 lata temu, do tego samego hotelu.
    Kolacja, kąpiel i spać, bo jutro trzeba wstać o... 7.
                 

  *******************************************************************************

                           Dziękuję za przeczytanie :)
                                        Jeżeli coś mam zmienić proszę pisać.
                                                     Poproszę o komentarze (dobre i złe opinie) ;)  
                                              

Opowiadanie, Część 1.

                                 

                               Wszystko było dobrze, życie Łucji było poukładane. Tak jak każdy miała jakieś mniejsze lub większe problemy, ale nigdy one jej nie przerastały. Do pewnego czasu...
Pewnego bardzo zimnego grudniowego dnia, kiedy siedziała w szkole, jak zawsze na swoim miejscu z wielkim uśmiechem na twarzy, ze za chwile ''go'' ujrzy poczuła, ze dostała Sms'a. Lekcja miała się za chwile kończyć. Dzwonek, wszyscy wychodzą z klasy, ona także, idzie i chyba zapomniała.. tak zapomniała o Sms'ie. Zobaczyła ''go'', już nie wie nic, skupia się na jego oczach i uroczym uśmiechu, nagle jednak dostaje nowa wiadomość, musi się oderwać od niego, ale nie może, myśli tylko o jego imieniu ''Harry'',. On jako jedyny w szkole z takim imieniem. Nareszcie się zawzięła i bierze telefon do reki, jeszcze jedno spojrzenie na Harrego zanim odejdzie... Czyta wiadomość, jest ona od jej matki, było tam napisane ''Wracaj po szkole szybko do domu!". Drugi był jakaś reklama. Jej dzisiejsze popołudnie zostało zepsute, miała dzisiaj szanse wracać z Harrym i w końcu z nim porozmawiać. Cały czas wychodziła z założenia, że on się nią nie interesuje. To ją przytłaczało, ale nie tym razem. Tym razem zastanawiała się nad czymś innym ''o co chodziło z ta wiadomością?''... No cóż, nic nie wymyśli. Przerwa się skończyła i dzwonek dzwoni. Nagle usłyszała swoje nazwisko, tak to był ''ten'' głos, nie mogła się mylić. Nic więcej niestety nie usłyszała ''Harry o niej rozmawiał'' to wystarczyło.Przeszedł obok niej i dal jej do reki kartkę. Szczęście mijało się ze strachem, myśl była jedna ''co jest napisane?''. W końcu ja otwiera, patrzy, a w środku jest napisane ''Spotkajmy się dzisiaj przed szkołą jak skończysz lekcje  ''. Nie wiedziała co robić, musiała jechać do domu, ale strasznie chciała porozmawiać... W końcu stwierdziła, ze mogą jechać razem. Czas mijał, w połowie ostatniej lekcji już się spakowała, żeby to za długo nie trwało. Dzwonek, idzie do szatni, ubiera kurtkę i szalik, wychodzi ze szkoły. On już czekał. Łucja idzie dalej, nie patrzy na niego, on wędruje za nią w pewnym momencie mówi ''Czeka''. Łucja staje, on podchodzi i chwyta ja za rękę. Uczucie które temu towarzyszyło, było dla niej niesamowite, zapomniała o wszystkim... On spytał się jej czy mogą wrócić razem - zgodziła się. Po chwili przypomniało jej się, że musi szybko wrócić do domu, jednak stwierdziła, że nic się nie stanie jak wróci 5 minut później...
    



        Dziękuję za przeczytanie 


piątek, 7 marca 2014

Tolerance according to me...

Tolerancja, Respekt, to nabywa się po jakimś czasie.
Sama kiedyś byłam mało tolerancyjna dla ludzi "innych" orientacji, albo "inaczej" wyglądających.
Niestety, albo stety jak kto chcę to nazwać stałam się bardzo tolerancyjną osobą. Sprawiło to kilka wielkich-małych rzeczy w moim życiu.
Szpital bardzo mnie psychicznie podbił, choroba bardzo bliskiej osoby też, ale dzięki temu nabrałam Respektu dla ludzi chorych.
Choroby są straszne, brak władzy w ręce czy nodze są przerażające, jednak jal przechodzi obok nas osoba bez ręki czy na wózku, zawsze się na nią patrzymy. Nauczyłam się tego nie robić, niewiem czy to po prostu przestało mnie szokować czy co, ale tego nie robię.

Ludzie innego koloru też wywierają na nas jakieś "wdrażanie", albo są po prostu przez nas nie akceptowani "bo mają inny kolor skóry". Nie rozumiem tego.
Akceptuję to w 100% i przedewszystkim nie przeszkadza mi to.

Heteroseksualność jest dla wszystkich "normalna", to czemu hejtujemy ludzi Bi albo Homoseksualnych?
Najpierw spójrzmy na siebie i zadajemy sobie pytanie "Czy jestem idealny(a)?", bo nikt nie jest idealny i każdy ma takie samo prawo do kochania jak my. Płeć, to tylko stan fizyczny.

Ludzie którzy ubierają się, albo słuchają innej muzyki od nas.
Czemu wyzywamy chłopaka, który nosi trochę bardziej "obcisłe" spodnie od innych za pedała?
Dziewczynę, która pomaluję sobie oczy lekko za tapeciarę?
Każdy ma prawo do noszenia ubrań i słuchanie muzyki jakiej chce i nikt niczego nie może mu zakazać.

Mogłabym pisać długo, sama jestem osobą która hejtują i śmieją się z niej, bo nie jestem idealna.
Nic nie zrobię, ale próbuje być tolerancyjna dla większości rzeczy.

Napatrzyłam się w swoim (krótkim) życiu na dużo i uważam, że każdy niezmiennie czy jest biały, czarny czy po prostu "inny" zasługuje na szacunek i wieże, że kiedyś ten szacunek otrzyma.

poniedziałek, 3 marca 2014

True Love...

Było to jakieś dwa lub trzy miesiące temu. Była sobie normalna szkoła, a w niej uczniowie. Pośród wielu klas były dwie, które łączyła pewna więź, ta więzią byli ludzie, a dokładniej chłopak i dziewczyna. Obydwoje wiedzieli o sobie prawie wszystko, tylko nie to, że są sobie potrzebni. W pewnym momencie ktoś się o tym dowiedział i po chwili cała szkoła wiedziała, że tej dziewczynie ten chłopak się podobał, prócz jego samego. Ona była załamana, nie wiedziała co ma zrobić, cały czas podobał jej się ten chłopak, ale nie wiedziała co on sobie mógł pomyśleć na jej temat. Po pewnym czasie wpadła w depresję, swój ból składała w samookaleczaniu się. Wiedziała, że z tego stanu tylko "ON" jej może pomóc, ale jej nieśmiałość i strach przed rozmową nie pozwalał się do niego odezwać. On tkwiła w poczuciu winy, wiedział że przez niego ona zaczęła się samookaleczać, ale sam nie wiedział co ma zrobić, patrzył teraz na nią z żalem i pożądaniem. Nie domyślać się, że to właśnie on może jej pomóc.    
                    Minęły trzy tygodnie, oba siedziała cały czas w depresji, a on musiał wziąść się na odwagę. Pewnego dnia ona nie wytrzymała tego napięcia w szkole i zainteresowania nią, postanowiła skończyć z tym cierpieniem. Zaraz obok szkoły płynęła rzeka, a nad nią był dość wysoki most. Chłopak mieć nie wiedząc o jej zamiarach, chciał z nią porozmawiać po szkole. Jednak stało się inaczej. On został bohaterem, a ona? Ona zrozumiała i znalazła to czego szukała czyli jego. To właśnie on uratował ją przed skokoiem, stało się to całkiem przypadkiem. Gdyby nie jego zerwanie z lekcji popełniłaby samobójstwo....
             
         Koniec.
                

piątek, 28 lutego 2014

Początek...

Ciężko jest zacząć... No ale.
Tutaj chciałabym się skupić na pisaniu rzeczy, które ktoś by chciał wiedzieć :) Możecie pisać w komentarzach o czym mam napisać, a ja spróbuję to zrobić ;)
Początki są ciężkie, ale zawsze trzeba szukać czegoś pozytywnego, jakieś niespodzianki, którą kryje się w oknie...
A więc tak :)
Zapraszam do komentowania ;3